Za sprawą zwycięstw Agnieszki Radwańskiej tenis stał się, przynajmniej chwilowo, bardzo popularny w Polsce. Jednak po tym, co pisze Sylwester Sikora z Przeglądu Sportowego, potencjalni nowi fani mogą się zrazić do tej dyscypliny, przynajmniej w wykonaniu pań.
Komentarz Sikory w PS z 31.10-1.11 bardzo krytycznie ocenił współczesne rozgrywki WTA. „Dziewczyny (…) opływają we wszystko. Pieniądze bajeczne i niezasłużenie duże, bankiety, suknie, sesje zdjęciowe, tabun sponsorów”. Tenis to wymagająca dyscyplina: mnóstwo meczów w deblu i w singlu do rozegrania, nie można sobie odpuszczać, gra z kontuzją to w zasadzie norma. A i wolnego czasu na „bankiety” i inne szaleństwa tenisistki nie mają w nadmiarze, co przyznają często w różnych wywiadach. Dlaczego więc nagrody są, zdaniem dziennikarza Przeglądu Sportowego, „niezasłużone”? „Z grą jest dużo gorzej (…). Tenisistki wygrywają największe zawody popełniając więcej błędów niż wygrywając punktów. Jedna umie walić bez opamiętania, ale tylko po przekątnej. Druga nie skończy akcji, jeśli nie stoi metr w korcie.”
Każda dyscyplina ewoluuje. Wydaje się, że Sikora nie rozważył takiej możliwości, w której przewaga punktów zdobytych po błędach rywalki bierze się z… coraz wyższego poziomu kobiecego tenisa! Te zagrania, które kiedyś regularnie przynosiły punkty, teraz są bez problemu bronione. I kontrowane. Aktualne mistrzynie są prawdziwymi atletkami (popatrzcie na siostry Williams, Samanthę Stosur), są w stanie dobiec do większości piłek. Wygrać punkt bezpośrednio jest więc niezmiernie trudno, trzeba liczyć na błędy. Albo zmusić do nich. Tak jak próbuje robić Radwańska, z coraz lepszymi efektami.
Publicysta Przeglądu Sportowego Isię zresztą pochwalił, może nawet za bardzo… „Dlatego Radwańska zachwyca, bo uderza piłkę tak, jak chce, a nie wyłącznie nawykowo”. Problem w tym, że na razie te dziesiątki, setki skrótów, lobów, podcięć i innych sztuczek przeciwniczki Polki dość regularnie kwitują (kvitują?) bombą gdzieś w okolice linii. Jest z pewnością ładnie, ale (jeszcze) niezbyt skutecznie – Radwańska nie zalicza wielu winnerów.
Na koniec Sikora pozwolił sobie na niewybredny żart. Tylko nie mam pewności, czy z zawodniczek czy z pewnego gracza NBA. Otóż jako jedną z przyczyn słabej formy Szarapowej i Woźniackiej w Stambule podał… sympatie tenisistek. „(…) mają chłopaków, wybitnych sportowców: koszykarza i golfistę (…) Szkodliwe połączenie dla poziomu gry?” Nie wiem, czy Rory McIlroy jest wielkim wymiataczem, ale Sasha Vujacić, chłopak Marii Szarapowej, na pewno nim NIE jest. Mam nadzieję, że ktoś piszący dla Przeglądu Sportowego jest tego świadom…
Krótka filmowa charakterystyka Sashy Vujacicia
i jego typowa reakcja na wydarzenia na parkiecie